piątek, 18 kwietnia 2014

Nail polish eggs / Pisanka z lakieru do paznokci

(Bardzo dokładny opis + dużo zdjęć)
Dzisiaj przedstawię Wam kolejny niezwykle łatwy projekt, a mianowicie pisankę pomalowaną lakierem do paznokci! Brzmi to trochę niedorzecznie, bo w końcu lakier do paznokci ma tylko pędzelek i nie ma wielkiej różnicy między farbką, a lakierem do paznokci, aaaale... ten pomysł nie wymaga użycia pędzelka!
Ową ideę wyszperałam gdzieś w internecie (niestety nie pamiętam strony), postanowiłam więc spróbować i się z Wami podzielić.

Składniki:
  • ugotowane na twardo jajko/jajka. Podejrzewam, że może to też być zwykła wydmuszka albo plastikowe jajko
  • różnokolorowe lakiery do paznokci
  • zmywacz do paznokci
  • kubek (szklany, plastikowy, coś czego nie boicie się potraktować lakierem do paznokci i zmywaczem, jeśli później chcecie tego używać)
  • patyczek/wykałaczka
  • zakrętka od butelki (jako stojak. w zasadzie można użyć czegokolwiek odpowiedniej wielkości, po to by jajko mogło postać)

1. Wlewamy wodę do kubka (trochę ponad połowę kubka)
2. Wlewamy po parę kropel z każdego lakieru do paznokci (będzie on pływał na wierzchu wody + np. kolor żółty i niebieski nie stworzą zielonego, czyli kolory nie wymieszają się ze sobą)
3. Mieszamy lekko wykałaczką/patyczkiem do momentu chcianego przez nas efektu
4. Wkładamy jajko. I tutaj moja mała UWAGA. Lakieru wystarczy na pokrycie około połowy jajka. Ja zanurzyłam czubek jajka, bo w ten sposób łatwiej mi było uniknąć pomalowania sobie palców, poza tym planowo, po tym jak lakier wyschnie, pomaluję również dół jajka.
5. Po włożeniu jajka do wody z lakierem lekko poruszamy jajkiem żeby zebrać lakier, UWAGA, nie dotykając ścianek kubka.
6. W moim przypadku zebrało się trochę niezbyt pięknej lakierowej mazi, którą po prostu zmyłam lakierem do paznokci.
7. Jeżeli trochę lakieru ostało się nam na palcach lub kubku to po prostu zmywamy to zmywaczem, lub jeśli jest to plastikowy kubek, wyrzucamy.
8. Czekamy aż lakier wyschnie. Może to trochę potrwać, więc dajmy jajku czas.(ja odczekałam ok. godziny dla pewności, a w-między-czasie robiłam coś innego)
9. Drugiej połówki jajka nie naprawiałam (w sensie lakieru na drugiej połówce, który ostał się po zrobieniu pierwszej). Stwierdziłam, że i tak zakryje to lakier i tak też się stało. UWAGA, jeżeli na jajku powstanie jakaś lakierowa gródka to po prostu rozmażmy ją lakierem do paznokciem. Tak samo, jeżeli zostaną na jajku kropelki wody, który spowodują 'dziurki' w lakierze, po prostu je zamalujmy.

Moim skromnym zdaniem pięknie wyglądają na jajku lakiery z brokatem.No i najlepiej oczywiście mieć najbielsze jajko jakie jest możliwe, kolory nie będą wówczas "przekłamane"

UWAGA najpierw spróbowałam pomalować jajko w powszechnie teraz sprzedawanych kolorach do jajek. Wybrałam różowy, bo stwierdziłam, ze najbardziej będzie pasował do lakierów (chciałam zrobić pół jajka w lakierach, pół jajka w barwniku, bo nie wiedziałam, że wyjdzie mi całe jajko w lakierach). Ku mojemu zdziwieniu, gdy jajko już było różowe (lub czerwone) i dotknęłam je palcami, barwnik zaczął schodzić niczym powłoczka lub skórka i jajko stało się jaśniejsze. Doprawdy nie wiem dlaczego tak się stało (do wody zamiast octu dodałam trochę cytryny, bo z tego co pamiętam to działa ona podobnie). Także uczulam na opcję z barwnikiem lub daję informację, jeśli chcecie jaśniejsze jajko ;-)


Jajko przed
Jajko po użyciu barwnika
Użyte lakiery

Lakiery wlane do szklanki z wodą


Na tym zdjęciu widać, że niestety odrobina lakieru wyszła dosyć dziwnie

Widać tutaj wspomniane kropelki wody, które zostawiają "dziurki", które można po prostu zamalować



 A teraz gotowe jajko z każdej możliwej strony:








Jeżeli posłużycie się tą techniką to możecie mi podesłać zdjęcia swoich jajek, naprawdę jestem ciekawa efektów :)))

MAŁA PRYWATA:
Jajko kończyłam wieczorem, kiedy mojego chłopaka jeszcze nie było w domu, zostawiłam więc przy jajku informację żeby go nie tykał, bo jest mokre i popsuje. Na jego szczęście nie tknął. Zazwyczaj wychodzi on z domu pierwszy i czasami zostawia mi jakieś notki. Dzisiaj, jak zeszłam na dół już po jego wyjściu, zastałam taki oto dodatek do mojej informacji z wczoraj:

 No cóż... Jak widać mamy dosyć specyficzne poczucie humoru ;-)

1 komentarz: